Wstawiam tu jeden z najnowszych wierszy. W ubiegłym roku popełniłam ich aż trzy. 😀
Przegrałam wszystko –
z losem
albo z Bogiem,
a już najbardziej
ze samą sobą.
Czas rozdał karty,
wyszedł as –
czarno-biały
i śpiewny
dźwiękiem strun i młotków.
Trzymałam go w ręku,
a potem podarłam
jedną głupią decyzją.
I znów przyszedł czas
z talią kart.
Wypadł król –
świetlisty i świergotliwy,
lecz nie umiałam
utrzymać go w ręce.
A potem znowu
zjawił się los.
Z kart talii jego
wyciągnęłam damę –
miękką, wilgotną,
pachnącą ziemią.
I ktoś wyrwał
mi ją z rąk.
Przegrałam wszystko
z losem albo z Bogiem,
a już najbardziej
ze samą sobą.
Ten wiersz opowiada o moim życiu. To jest taki szkic, profil życia. Reszty domyślcie się sami.